Geoblog.pl    gilberta    Podróże    Podróż życia    Ubogi krewny Galapagos
Zwiń mapę
2008
26
paź

Ubogi krewny Galapagos

 
Peru
Peru, Paracas
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 25757 km
 
Kolejna wczesna pobudka. Juz o piatej bylam na nogach. Dzisiaj z calym moim bagazem jade do Pisco, a pozniej do Paracas i na tamtejsze wyspy, by obejrzec zyjace tam zwierzeta. Wyspy t e okreslane sa mianem ubogich krewnych Galapagos. No ale jak ktos nie jedzie do Ekwadoru i nie chce wydac fortuny, to moze przyjechac tutaj. Rejon Pisco i Parcas po ubieglorocznym silnym trzesieniu ziemi to jedno wielkie spustoszenie. Wyspy i zwierzatka sie ostaly, wiec przyjechalam tu by je zobaczyc.

Do Pisco jechalo sie jakas godzinke. Na terminalu autobusowym spotkal nas pan z minibusem i zabral na przystan. Jak zapytalam, gdzie moge zostawic bargaz, busik zatrzymal sie przy prywatnym domu wlascicielki agencji, gdzie zakupilam bilet na statek. No coz... moj plecak bywal juz przechowywany w roznych miejscach. Staram sie dokladnie zapamietac jak wyglada ten dom i jak tam wrocic. Jedziemy dalej do portu.

W przystani szybko znajduje sie dla mnie miejsce na jednej z motorowek. Najpierw dobijamy do wyspy z wyrytym na zboczu gory wielkim kandelabrem. Jakas taka nieufnosc przeze mnie przemawia, gdy widze tego typu niewyjasnione zjawiska, ale rysunek jest calkiem ladny.

Plyniemy dalej i w koncu widzimy skaliste wyspy szczelnie wypelnione ptactwem i ssakami. Na plazy pelno fok, a na skalach pelikany, pingwiny i inne, ktorych nazw nie znam badz nie pamietam. Nasz pilot mowil wylacznie po hiszpansku, co utrudnialo nazywanie tego co widze. Oplynelismy wysper dookola. W powietrzu unosil sie straszny fetor i krzyk zwierzat. Jakos nie czulam sie komfortowo wplywajac statkiem w ten ekosystem. Bez zalu po okolo 2 godzinach wrocilismy do portu.

W porcie Maria Terra pakuje mnie do autobusu, ktory ma mnie wysadzic przed jej domem, by odebrac plecak. Tak sie dzieje. Z domu Marii Terry jade znowu minibusikiem na terminal autobusowy. Do odjazdu autobusu do Limy mam 7 minut. Teraz tylko 4 godzinki i jestem w stolicy. Szybka taksowka dowozi mnie do znajomego mi hostelu Flying Dog. Gonzalo daje mi ten sam pokoj co 2 miesiace temu. Mowi, ze sie zmienilam przez te dwa miesiace. Lima tez sie zmienila. Zobaczylam slonce na niebie nad Lima. Jakos tez nie zauwazylam tak natezonego ruchu ulicznego jak w sierpniu, a moze po prostu zmienily mi sie po tych 2 miesiacach kryteria.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
wiernykibic
wiernykibic - 2008-11-05 21:18
Ojej! A jak my Cię nie poznamy?
Pewnie wychudłaś. Chyba nie urosłaś. Może się opaliłaś. Na pewno fryzura tez bedzie inna, ale Anita to nasza Ania. Nie moze być inaczej!!!!!
 
WZ
WZ - 2008-11-06 08:23
to "przechowywanie bagazu" było najpewniejsze bo w domu !!!
pewnie tak to traktowali :)
fajne nowe doświadczenia :)
 
wiernykibic
wiernykibic - 2009-01-16 22:26
Zwierzaczki sa cudne, a kandelabr zadziwiający w tym miejscu. Cuda i dziwy, tak bym to w skrócie ujęła. Dzięki za fotki! Jak bym tam była.
 
 
gilberta
Ania T
zwiedziła 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 100 wpisów100 410 komentarzy410 726 zdjęć726 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
14.07.2008 - 15.11.2008