Geoblog.pl    gilberta    Podróże    Podróż życia    Salkantay trek dzien 5
Zwiń mapę
2008
20
paź

Salkantay trek dzien 5

 
Peru
Peru, Machupicchu
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 24972 km
 
Zamowiona na 4 rano hotelowa pobudka nie zadzialala. Dobrze, ze asekurowalam sie rowniez budzikiem komorkowym. Pozniej szybkie pakowanie i sniadanko z pitnego jogurtu i herbatnikow. Musialm znalezc i obudzic wlasciciela hotelu, by przyjal moje rzeczy na przechowanie i ruszam na glowny plac.

Oczywiscie o tej porze panuja niesamowite ciemnosci i ide przy swietle latarki. Na placu czeka juz para szwedzka, ktora tak jak ja postanowila do Machu Picchu dojsc, a nie dojechac. W koncu przychodzi Enrique i wrecza nam pakunki z naszym dzisiejszym lunchem. Wyruszamy.

Poczatkowo idzie sie zwirowa droga. Pozniej juz tylko schody wykute gdzies w skale. Co jakis czas szlak przecina sie z droga. Na gorze melduje sie o 5.30. Nie ma tu jeszcze wielu ludzi, co szybko ulegnie zmianie, jak przed szosta przyjedzie pierwszy autobus. Siedzac na schodach przygladam sie przybywajacym ludziom. Z pierwszego autobusu wysiada Enrique. Szybko odszukal mnie w tlumie i polecial przyniesc mi mape Machu Picchu oraz wstawic pieczatke do paszportu. Punktualnie o 6 przekraczamy brame wejsciowa.

Za brama zatopione we mgle pochmurne Machu Picchu. Jak tylko weszlam szybko wedruje do bramki wejsciowej na Waynapicchu. To ta pocztowkowa, gora w tle ruin. Codziennie moze na nia wejsc 400 osob. 200 osob o 7 rano i 200 o 10. Najpierw trzeba jednak odebrac darmowe bilety. Ide wiec w bialej mgle, przez ktora raz na jakis czas przeswituja zarysy gor i ruin. Zastanawiam sie, czy pogoda bedzie dzis dla nas laskawa. Po odstaniu w kolejce dostaje swoj bilet. Mam wejscie na godzine 10, mam nadzieje ze do tego czau mgly opadna.

Teraz spotykamy sie cala grupa i Enrique oprowadza nas po ruinach. Najbardziej magiczne bylo podziwianie tego, jak ustepuja mgly i pojawia sie slonce. Oczywiscie kamienie i ruiny tez robia niesamowite wrazenie, glownie ze wzgledu na swoje polozenie w tak pieknym miejscu. Nasza wycieczka z Enrique konczy sie wspolnym zdjeciem. Pozniej mamy czas dla siebie. Pociag powrotny z Aquas Calientes do Cuzco jest o 18, wiec czasu az nadto by wszystko sobie dokladnie obejrzec.

Chwilke odpoczywamy z widokiem na ruiny i razem ze Szwedami idziemy zdobywac nasza gore Waynapicchu (2620 mnpm). Trzeba wejsc stromymi skalnymi stopniami kolejne 200 metrow do gory. Przed wejsciem kolejka, gdyz kazdy kto wchodzi na gore musi sie zapisac do specjalnego zeszytu. Wejscie na szczyt nie jest trudne. Ta gorka tylko tak groznie wyglada, ale daje sie latwo zdobyc. Dla mnie najgorsze bylo przejscie przez waski korytarz na samym koncu. Bylo tak wasko, ze musialm zdjac plecak by sie przecisnac.

Na samej gorze kupa kamieni i mnostwo ludzi. Dookola przepascie, ale ludziom nie przeszkadza to skakac po skalkach i robic sobie zdjecia absolutnie wszedzie. Nie bylo to moje ulubione miejsce. Jakos szybko zeszlam na dol, co mocno odczuly moje kolana. Okolo 12.20 melduje sie przy wyjsciu i znowu rejestruje w zeszycie, ze wrocilam.

Chwilke odpoczywam i wyruszam w swoja prywatna wedrowke po Machu Picchu. Na jednym z tarasow na zboczu gory znajduje cudowne miejsce, gdzie moge troszke posiedziec sama i popatrzec na gory, ruiny i rzeke. Dopiero teraz moge poczuc atmosfere miejsca w zupelnej ciszy z widokiem.

Nie trwa to jednak dlugo, gdyz chce jeszcze przejsc kawalek prawdziwego Inca Trail do Bramy Slonca. Idzie sie tam kamienna droga, na szczescie w wiekszosci zacieniona. Ze szlaku rozciagaja sie cudowne widoki na ruiny. Zazdroszcze tym, ktorzy zrobili prawdziwy Inca Trail i mogli wejsc do Machu Picchu wlasnie przez ta brame. No ale jak sie chce miec taki przywilej, to trzeba sobie rezerwowac wycieczke kilka miesiecy wczesniej.

Teraz juz tylko droga powrotna do Aquas Calientes. Znowu w dol i w dol. Moje kolana mnie juz bardzo nie lubia. Na dole melduje sie o 16 i razem z grupa spotykamy sie w restauracji na lunchu. Po lunchu pociag i autobus i o 22 jestesmy w Cuzco. Jak dobrze, ze moj hotel ma dla mnie pokoj i moge wreszcie odpoczac i nie wstawac jutro wczesnie.




 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (14)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
wiernykibic
wiernykibic - 2008-10-25 07:10
Veni, vidi, vici! :)
 
WZ
WZ - 2008-10-25 23:55
Mam nadzieje , że te "obrazki" zostaną w Tobie na zawsze , w końcu troche wysiłku włozyłas , żeby je zobaczyc :)
 
wiernykibic
wiernykibic - 2008-12-21 14:08
Twój uśmiech przyćmiewa te ruiny, choć przyznaję szczerze, ze robią wrazenie. Zwłaszcza te widoki z góry...
 
 
gilberta
Ania T
zwiedziła 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 100 wpisów100 410 komentarzy410 726 zdjęć726 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
14.07.2008 - 15.11.2008