Geoblog.pl    gilberta    Podróże    Podróż życia    Salkantay trek dzien 4
Zwiń mapę
2008
19
paź

Salkantay trek dzien 4

 
Peru
Peru, Cuzco
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 24900 km
 
Grupa zdecydowala wczoraj przy kolacji, ze kolejny etap trekkingu jedziemy busikiem. Zamiast 2 i pol godzin marszu do hydroelektrowni mamy wiec jakies 45 minut jazdy. Kosztuje nas to jakies 6 soli od glowy, ale ludzie sa kontuzjowani i zjedzeni przez insekty, wiec nie protestowalam. Tak na marginesie, to mnie tutejsze owady nie lubia, z czego sie bardzo ciesze.

Jazda autobusem miala jeszcze ta zalete, ze mozemy dluzej pospac. Gorace sloneczko wygnalo nas z namiotow okolo 8. Po sniadaniu jedziemy do tej hydroelektrowni. Faktycznie droga byla srednio ciekawa, wiec nie zaluje, ze oszczedzalismy nasze nogi na pozniej.

Po lunchu nastepny etap drogi to marsz wzdluz linii kolejowej do Aquas Calientes. Nie mozna tam dojechac samochodem. Sa tylko tory. Idziemy wiec ponad 2 godziny nasypem kolejowym po kamieniach i nierownych belkach. Czasem z nudow bawie sie w baletnice usilujac utrzymac rownowage i isc po szynie. Oczywiscie to, ze ta droge pokonuje mnostwo turystow nie oznacza, iz nie jezdza nia pociagi. Jak jechal pociag trzeba sie bylo gdzies uchylac. Ja tylko liczylam na to, iz nie spotkam zadnego w jakims waskim, ciemnym tunelu.

Wreszcie jestesmy w Aqua Calientes. To taka turystyczna wioska, w ktorej zamist ulic sa tory kolejowe. Po zameldowaniu sie w hotelu mamy troche czasu zanim pociagiem przyjada nasze bagaze razem z kucharzem i kolacja. Jestem tak zmeczona, ze mam sile jedynie na prysznic i pojscie do lozeczka. Lozeczka, a nie karimaty w namiocie.

Po drzemce idziemy po nasze bagaze. Szkoda, ze nie pozwolono mi zrobic zdjec w jaki sposob wszystkie nasze rzeczy jechaly w jednym bagazowym wagonie. Jak otworzyli drzwi do tego wagonu, to tlum ludzi wciskal sie w wagon, by odebrac swoje tobolki. Nie wiem jakim cudem, ale udalo mi sie znalezc swoje rzeczy.

Przy kolacji kazdy podejmuje decyzje w jaki sposob jutro zamierza dostac sie do Machu Picchu. Pierwsza opcja to wymarsz o 4.30 i pokonanie okolo 300 metrow podejscia (okolo 1,5 godz marszu). Druga opcja to autobus. Pierwszy wyrusza o 5.30. Na teren Machu Picchu mozna wejsc od godziny 6 rano. Chcemy byc tam przed wschodem slonca. Mysle, ze wiecie ktora opcje wybralam.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
wiernykibic
wiernykibic - 2008-10-25 07:05
"Autobusom śmierc!" oczywiście.
Nie po to tyle marszu, aby na koniec podjechać busem. No, a Machu Picchu o wschodzie słońca.!
Kojarzy mi się z nocną wędrówką na Gorę Mojrzesza, ale widoki pewnie inne. Góry Synaju mieniące się kolorami wschodu i śpiew pielgrzymów, to coś co zostaje w pamięci na zawsze. Zyczę miłych i niezapomnianych wrażeń.
 
WZ
WZ - 2008-10-25 23:44
troche nie zrozumiałem , skąd te tory ? i co stało sie z pociagami ?
co kraj to obyczaj ??
 
wiernykibic
wiernykibic - 2008-12-21 14:05
Te tory są jeszzce używane? Miasteczko z torem w środku! Chyba biznesowa sprawa. Podrózni gdzies musza coś zjesc, kupić, wyspać się....Niezłe.
 
 
gilberta
Ania T
zwiedziła 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 100 wpisów100 410 komentarzy410 726 zdjęć726 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
14.07.2008 - 15.11.2008