Geoblog.pl    gilberta    Podróże    Podróż życia    Craters of the Moon
Zwiń mapę
2008
27
lip

Craters of the Moon

 
Stany Zjednoczone
Stany Zjednoczone, Craters of the Moon NM
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11606 km
 
Poranek przywital mnie przyjemnym wyspaniem. Cieply prysznic dopelnil blogosci poczatku dnia. Dzisiaj w planach definitywny zakup biletu do Limy. Wlasciciel kempingu obiecal zadzwonic i sprawdzic godziny otwarcia biblioteki w Boise, abym mogla sie tam udac. No i skucha - jest niedziela, wiec glowna biblioteka nieczynna, a mniej glowna czynna od 13. Byla jakas 8.30, wiec szkoda mi bylo czasu aby czekac tak dlugo. No i dobry Sam zlitowal sie. Poszedl do przyczepy, zabral zonie laptopa i przepraszajac, ze zupelnie sie na tym nie zna, dal mi go do uzywania. No i dzieki temu mam rezerwacje do Limy!

Pozniej juz tylko droga przez plaska doline rzeki Snake. Jadac ta rownina mozna odniesc bledne wrazenie, ze Idaho jest rowninne. Nic bardziej mylnego. Po prostu nizina ta powstala na skutek wybuchow wulkanow, ktorych tu nie brakuje. W koncu zmierzam do pomnika narodowego Craters of the Moon - ostatni wybuch wulkanu byl tam zaledwie 2000 lat temu. Teraz na wybuch czeka Yellowstone - obecne gorace pole. Naukowcy sa zgodni co do tego, ze wybuch nastapi, nie wiadomo tylko kiedy.

W koncu dojechalam na miejsce. Koncowka drogi wiodla przez zwaliska ciemnej bazaltowej lawy. W centrum turystycznym zapytalam o camping. Powiedzieli, ze tutaj jest camping za 10 USD noc. Troche sie zdziwilam tym tutaj, ale jak sie lepiej przyjrzalam, to znalazlam rozbite namiociki pomiedzy zwalami lawy. Rozbroil mnie ten kemping do tego stopnia, ze zostalam, ignorujac brak prysznicow i jedynie zimna wode. Rozbilam wiec namiot na piasku wulkanicznym, wbijajac szpilki kawalkiem zastyglej lawy. Nie moglam doczekac sie zachodu slonca i rozgwiezdzonego nieba nad tymi zwaliskami lawy. Jak tak sobie siedzialam przy stoliku, spisujac analogowo wspomnienia, przyszedl pan rangers zaprosic na wieczorne pogadanki o wulkanach. W kazdym parku narodowym na kempingach nalezacych do zarzadu parku sa takie edukacyjne spotkania. Pomyslalam sobie, ze tym razem przyjde. Spotkanie mialo byc o 21.30. Ok 21 zrobilo sie chlodniej, wiec poszlam do samochodu po polar. Wrocilam po zbierac rzeczy ze stolu i..... okazalo sie, ze zatrzasnelam kluczyki od samochodu w bagazniku! Co ja teraz zrobie in the middle of nowhere, gdzie do najblizszej miejscowosci wioekszej miejscowosci jest 80 mil?

Poszlam do pomoc do sasiadow. Okazali sie NIemcami i nie chcielimiec ze mna nic wspolnego. Wypatrzylam wiec inny cel - malzenstwo z camperem i przyczepa stanowiaca garaz dla motoru. Pomyslalam sobie, ze czlowiek z przenosnym garazem musi sie znac na otwieraniu samochodow. No i znal sie.... 2 godziny sie dobieral do tylnych drzwi Mazdy i nic.... Postanowilismy sprobowac znow rano.

Jest 23. Na niebie milion gwiazd. Leze w namiocie z otwartymi "drzwiami" i wpatruje sie w niebo. Zadna nie chciala spasc na szczescie. Wreszcie zasnelam zostawiajac problem na jutrzejszy poranek.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (3)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
wiernykibic
wiernykibic - 2008-07-29 14:09
Niemiec to zawsze będzie Niemiec!! Na szczęście jak widać dżentelmeni nie wyginęli do konca i pomoc samotnej dziewczynie są skłonni nieść w każdej sytuacji. Uważaj jednak na żony. Kto wie, co pozbawiona ukochanego .......laptopa kobieta jest w stanie zrobić?!
 
wiernykibic
wiernykibic - 2008-09-09 08:25
Na zdjęciu drugim nie tylko Ania i lawa, ale jakiś duszek fotograf sie uwiecznił. Ad. fot. 3- świetne miejsce kempingowe!!!
 
 
gilberta
Ania T
zwiedziła 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 100 wpisów100 410 komentarzy410 726 zdjęć726 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
14.07.2008 - 15.11.2008