Obudzialam sie dosc wczesnie. NIedlugo pozniej uslyszalam glos Bertien, pytajacy czy juz chce wracac do obozu. Szybkie pakowanie manatkow i wracam. Poranek w dzungli pokazal mi jej inny wyglad. Nawet dalo sie zrobic jakies fotki. W srodku dnia sa tak duze kontrasty, ze nic z tego nie wychodzi. Musze sie nauczyc fotografowac dzungle.
W obozie okazalo sie, ze Carlos byl w nocy na polowaniu i przyniosl jednego dzunglowego ptaka. Hideto przygotuje go na obiad. Wszyscy sie nim nie najemy, ale choc sprobowac bedzie mozna. Po obiedzie przemieszczamy nasz oboz w troche glebsza dzungle.
A do obiadu znowu slodkie lenistwo w rzece i spacery z Bertien utartymi sciezkami, to aby zdemontowac moje lozko w samotni, a to by pozrywac troche owocow. W koncu obiad. Ptak okazal sie bardzo smaczny. Hideto przyzadzil go z warzywami i dostaly mi sie najsmaczniejsze i najwieksze kaski.
Po obiedzie rozpoczelo sie pakowanie. W koncu z calyn naszym dobytkiem ruszamy. Mamy jakies 2 godziny marszu. W koncu jestesmy. Ten oboz to jedynie male chatki do spania - dwie jedynki na jako takim podwyzszeniu, i jedna sala masowa dla max 3 osob na palmowych lisciach na ziemi. Jedna osoba musi wiec spac w hamaku, co jest malo przyjemne przy tutejszej aktywnosci komarow. Ja i Bertien dostajemy nasze luksusowe miejscowki i instalujemy w nich materace i moskitery.
Szybko o okazalo sie, ze nasz oboz stal sie sciezka przemarszu czarnych mrowek, ktore przenosily gdzies cale swoje mrowisko. Tak dlugo, jak sie im nie wchodzilo w droge wszystko bylo w porzadku. Jednak znalezienie sie na ich szlaku bylo bolesne. Przekonalam sie o tym na wlasnej skorze, gdy nierozwaznie wstajac z hamaka postawilam im na drodze swoje buty. W zastraszajacym tepie pokryly sie cale czarnymi mrowkami. No i musialm prosic o pomoc w odzyskaniu butow, gdyz bez uzycia kija bylo to niemozliwe.
Po pokoacji poszlismy na kolejny nocny dzungowy spacer w poszukiwaniu zwierzyny. Tutaj wiekszosc tego co zyje ujawnia sie noca. Nie wiem w jaki sposob nasz przewodnik wynajduje te wszystkie pajaki, zaby, jakies blyszczace duze oczy w rzece, ale robi to. Tylko weze mnie nie lubia, a ponoc jest tu ich duzo. Nie zobaczylismy zadnego.