Ten weekend postanowilam spedzic w Arequipa. To znaczy moje cialo powiedzialo gorom nie, gdyz cos mi wlazlo w oskrzela. Na szczescie w calej wielkiej kosmetyczce lekow, w ktorej miesci sie pol apteki przywiezionej z Polski, znalazlam cos odpowiedniego i dzis jest juz dobrze. Jakby bylo inaczej juz mialam w odwodzie peruwianskich lekarzy z rodziny Pepe i Maleny z mojej szkoly.
To cale przeziebienie to efekt zimnych nocy i zimnej wody w prysznicu. Co wieczor przezywam tu tortury. Oni tu jakos podgrzewaja wode pradem - trzeba uwazac, bo odkrecajac kurek mozna miec z tym pradem bliskie spotkanie, ale jakos nie moge powiedziec aby byla to ciepla woda. No, nic moze po powrocie zaprzyjaznie sie z Morsami.
Z przyjemnoscia wyszlam po sniadaniu do miasta. Na zewnatrz jest przyjemnie cieplo... Najpierw ide do centrum. Piekny, otoczony kruzgankami z katedra w centaralnym miejscu Plaza de Armas to moje ulubione miejsce w Arequipa. Biala bryla katedry pieknie prezentuje sie na tle blekitnego nieba i osniezonych gorskich szczytow. Do tego o kazdej porze dnia mozna poznawac plac na nowo, gdyz promienie sloneczne oswietlaja go inaczej. Nic dziwnego, ze na placu zawsze jest pelno ludzi i jeszcze wiecej golebi. Golebie to tu prawdziwa plaga. Katedra byla otwarta, wiec weszlam do srodka. Wnetrze nieco rozczarowuje po wielokrotnych przebudowaniach.
Wreszcie docieram do konwentu swietej Katarzyny. Bez watpienia jest to najwieksza atrakcja turystyczna w miescie. Za bialymi murami z wulaknicznego kamienia sillar kryje sie zakonne miasto w miescie. Przekraczajac brame konwentu wkracza sie w jakis bajkowy, kolorowy swiat rodem z Hiszpani. Przemierzam krete uliczki, ktorych nazwy sa nazwami hiszpanskich miast. Patrze na kolorowe - czerwone, niebieskie i biale fasady budynkow. Do tego wszedzie pelno kwiatow i drzewek owocowych. Bez trudu mozna tu spedzic caly dzien. Do tego wewnatrz prezentowane sa pomieszczenia, z ktorych kiedys korzystaly siostry zakonne w swoim codziennym zyciu. No ale czas oposcic ta oaze spokoju i znowu wyjsc do gwarnej Arequipy.
Mam jeszcze troche czasu, wiec postanawiam zajrzec do jakiegos muzeum. Padlo na Santuarios Andinos, w ktorym prezentowane sa mumie dzieci, skladanych przez Inkow w ofierze bogowi Nevado Ampatio. Mumie zostaly znalezione podczas ekspedycji w gorach. O tej porze roku prezentowana jest mumia dziewczynki Janity. Zmumifikowane cialo dziewczynki jak rowniez jej stroje oraz inne przedmioty znalezione w jej grobie w wulkanie Ampato zachowane sa doskonale. Patrzac na to wszystko przeraza mnie skladanie ludzkich ofiar. Do dzis ludzie w Colca Canyon skladaja ofiary bogom gor. Jednak teraz bogowie wola chiche.
Okolo pietnastej wracam na obiadek do domu. To nieprawda, ze mnie tu slabo karmia!