Geoblog.pl    gilberta    Podróże    Podróż życia    Trekking w Colca Canyon dzien 3
Zwiń mapę
2008
08
wrz

Trekking w Colca Canyon dzien 3

 
Peru
Peru, Cabaconde
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 22697 km
 
Dzisiaj obylo sie bez opoznien. To wazne, gdyz mamy zrobic 1200 metrow podejscia w 3 godziny. Autobus nie bedzie na nas czekal, wiec jak mus to mus.

Nastawilam sie pozytywnie i po wypiciu mate de coca zagryzanej batonikami jestem gotowa do wymarszu. Obie Wegierki zaplacily za muly, wiec startuja pol godziny po nas. Idziemy wiec we czworo: Robert, ja i nasi przewodnicy. Postanowilam isc pierwsza, gdyz latwiej idzie sie wlasnym tempem i do tego ze swiadomoscia, ze wszyscy sa z tylu. No i tak czlapalam powolutku, starajac sie jak najmniej zatrzymywac. W uszach grala muzyka i nawet nie czulam plecka na ramionach. Czas odmierzalam konczacymi sie piosenkami, a pozniej plytami.

W koncu planowo jestesmy na gorze. Najpierw Pepe, pozniej ja, nasz drugi przewodnik i Robert. Musze przyznac, ze dzisiaj w porowniu z tym co czulam wczoraj, to nic. Jednak chodzenie rano w przyjemnym chlodku zacienionym zboczem jest zdecydowanie latwiejsze. Na gorze robimy sobie pamiatkowe zdjecia z kanionem.

W Cabanaconde czekaja na nas nasze Wegierskie kolezanki i sniadanko. Znowu spotykamy ludzi z naszego autobusu i juz wszyscy razem jedziemy do Chivay (3633 mnpm). Tam w planie kapiel w goracych zrodlach oraz lunch w restauracji (20 soli extra).

Chivay to juz miasto. Miejscami prowadzi do niego nowa asfaltowa droga. Droga raz jest raz jej nie ma. Czasem przez srodek przeplywa jakas nieduza rzeczka, lub leza glazy, ale jakos to nie robi specjalnego wrazenia na kierowcy, ktory dzielnie pokonuje kolejne przeszkody. Placimy za wejscie do basenow 10 soli i cieszymy sie znowu cieplutka woda i sauna. A wszystko to te wulkany...

Po godzinnym odpoczynku w basenie grupa poszla na lunch, za ktory trzeba bylo zaplacic ekstra 20 soli. Razem z Robertem postanowilismy sami wyzywic sie w miescie za mniejsze pieniadze, a do tego poogladac miasto. Mamy na to godzine. Poszlismy na targ, gdzie mozna bylo kupic wszystko. Odwazylam sie kupic cos na ksztalt drozdzowych donatow i sporo owocow. W domku bedzie czekac na mnie kolacja.

Na glownym placu Chivay odbywalo sie cos na ksztalt festynu. Ludzie poubierani byli w tradycyjne stroje i coraz to inna grupa miala swoja prezentacje. Wygladalo to jak jakies projekty rozwojowe, ale moj hiszpanski jeszcze nie pozwala mi stwierdzic o co w tym chodzilo. Mnie interesowal folklor.

W koncu wyruszamy w droge powrotna. Znowu 4 godziny w autobusie. Dojezdzamy szczesliwie o 18 na Plaza de Armas w samym sercu Arequipy. Na 9 wieczor umowilismy sie z naszym przewodnikiem na piwo. Spacerkiem wracam do domku, gdzie czeka na mnie Maria z kolacja. Probuje po hiszpansku opowiedziec jej jak bylo i powiedziec, ze wychodze wieczorem na piwo. To drugie udalo mi sie perfekcyjnie.

O na Plaza de Armas spotykam Roberta. Pare minut poznej przychodzi Pepe z Rocio. Rocio to ta dziewczyna z biura podrozy, gdzie kupowalam wycieczke. Okazalo sie, ze Pepe to jej maz. Wegierki nie pojawiaja sie, wiec we czworo idziemy do klubu w samym centrum tuz przy katedrze. Bawimy sie swietnie tanczac i spiewajac karaoke. A jutro szkola!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (12)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
wiernykibic
wiernykibic - 2008-09-10 15:23
Dobrze, ze opusciłaś ten lunch w restauracji. Lokalny koloryt i swojskie miejscowe jedzenie to część poznawania kraju.
My dalismy sie skusić na takie lunche podczas ostatniej naszej wyprawy i była to totalna porażka. Internacjonalna garkuchnia, a obok..... miejscowi serwowali gorące goezleme i ayran. Mniam- kobiety piły go w kuflu ze słomką.
 
wiernykibic
wiernykibic - 2008-09-12 06:49
Kolorowo i egzotycznie w Chivay! Natura tez imponująco się przedstawia, ale Ty schudłaś dziecinko. Nie samą wodą żyje człowiek. Nie wiem co tam mozna zjesc bardziej tresciwego. Ludnosc nie wygladała na jakąś zabiedzoną.
 
Marta Krankowska
Marta Krankowska - 2008-09-12 12:20
Nie ma co się rozpisywać!

CUDNIE, PO PROSTU CUDNIE!
pozdrawiam
 
WZ
WZ - 2008-09-13 16:34
Ja nie wiem , czy tak schudłaś , czy tylko tak wygladasz :)
na wszelki wypadek jedz troche wiecej to i Ciebie przybedzie, a im wiecej Ciebie tym więcej fajnych relacji i fotek :)
acha i niezmienne , nieustajace serdecznosci
 
 
gilberta
Ania T
zwiedziła 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 100 wpisów100 410 komentarzy410 726 zdjęć726 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
14.07.2008 - 15.11.2008