Geoblog.pl    gilberta    Podróże    Podróż życia    Downtown Los Angeles i Santa Monica
Zwiń mapę
2008
13
sie

Downtown Los Angeles i Santa Monica

 
Stany Zjednoczone
Stany Zjednoczone, Camarillo
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13944 km
 
Tej nocy spanie nie bylo juz takie latwe. Dlatego juz po 7 powedrowalam pod prysznic. Pozniej szybkie nalesniczki, 15 minut oplaconego internetu i ok 9 moglam sie odmeldowac. Powedrowalam z wszystkimi manatkami na parking do samochodu po to, by jedynie z malym plecaczkiem pojechac do centrum LA (jezeli istnieje cos takiego, jak centrum tej metropolii, nazywanej zbiorem 6 dzielnic bez wyraznego centrum). Kupilam calodzienny bilet na metro za 5USD i w droge.

Centrum (jezeli tak mozna okrerslic Union Station, na ktorej wysiadlam), to wielkie wiezowce i znowu siatka przecinajacych sie prostopadle ulic z zaniedbanymi budynkami i tanimi sklepami. Ogolne wrazenie niezbyt ciekawe. Swoj spacer zakonczylam wiec w centrum finansowym i bez zalu na 7 ulicy wsiadlam do metra, aby wrocic do Hollywood.

Bedac na miejscu skusilam sie na odwiedzenie Hollywood History Museum. Tutaj w dawnych budynkach Max Factor zgromadzono pamiatki po gwiazdach i znanych filmach. Cale pietro poswiecone bylo wystawie czasowej: Merylin Monroe - ikona Ameryki. Nie bylam przekonana do tego, iz bede chciala ogladac filmowe gadzety, ale sposob prezentacji eksponatow byl ciekawy. W poszczegolnych wielkich gablotach byly kostiumy i rekwizyty ze znanych produkcji, jak np. Kleopatra, Przeminelo z wiatrem, Flinstones czy Milczenie Owiec, a w rogu na monitorze wyswietlany byl dany film. W garderobach Max Factor prezentowano tajniki kosmetyczek znanych gwiazd srebrnego ekranu. No i oczywiscie cale pietro z sukienkami, fotkami, rachunkami i wszystkim co mozna sobie wymyslic o Merylin.

W koncu wrocilam do samochodu. Koniecznie chcialam pojechac na Hollywodzkie wzgorza i przejechac sie Mullholand Drive. Oczywiscie to bezposrednie nawiazanie do jednej z pierwszych scen filmu Lyncha pod takim tytulem. I rzeczywiscie droga wije sie zakosami i mozna z niej ujrzec zakryte smogiem LA. Szkoda, ze nie bylam tu noca i nie moglam zobaczyc blyszczacych w oddali swiatel wielkiej metropolii.

Wreszcie jade na plaze. Wybor prosty - Santa Monica. Dojazd tez prosty - caly czas jedzie sie w dol Santa Monica Bulwarem. Ruch byl spory, wiec na parkingu bylam dopiero o 16. Znalazlam publiczny parking, na ktorym pierwsze 2 godziny parkowania sa darmowe (sa takie 4 blisko plazy, tylko ciezko zdobyc na nich miejsce).

Na plaze trzeba zejsc z niemalego klifu. A pozniej juz niesamowicie szeroka, zlotopiaszczysta plaza, no i molo, jak na kurort przystalo, tez jest. Na molo pelno budek z fastfoodami i park rozrywki z rollercosterem i diabelskim mlynem. Ja ze wszystkich rozrywek wybralam kapiel w oceanie. Mialam ze soba wszystkie manatki, wiec nie moglam zbytnio zaszalec. Ale zanurzylam sie w cieplym oceanie, aby poczuc sile fal Pacyfiku. Mam nadzieje, ze jutro znajde bardziej ustronna plaze i bede mogla troche wiecej sie popluskac.

Przed uplywem 2 godzin bylam w samochodzie. Kierunek - polnocny zachod do Santa Barbara i znalezienie ladnego kempingu przy plazy. Wstukalam cel podrozy na GPS i mialam nadzieje jechac droga wzdluz wybrzeza, a moj pilot pokladowy wywiozl mnie na jakies zakorkowane autostrady. Zmeczona po niewyspaniu i zirytowana staniem w korkach, jak tylko wydostalam sie z LA, zaczelam szukac noclegu. Znalazlam motel Days Inn w Camarillo. Dali mi apartament w cenie pokoju i mam prywatna wanne z hydromasazem w lazience. Kapiel z babelkami poprawila mi nastroj.

Wieczorem zadzwonilam do pani Danuty, ktora poznalam w samolocie. Umowilysmy sie, ze wpadne do nich w sobote wieczorem na 2 dni. Troche odpoczne od podrozowania w domowej atmosferze :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
wiernykibic
wiernykibic - 2008-08-18 21:01
a jednak magia Hollywood działa. Juz trzeci raz o nim wspominasz. A Marylin Monroe- cudowna. Ciekawe czy w muzeum umieszczono także tę sukienkę, w której śpiewala słynne "Happy Birthday Mr President". Zawsze mnie ciekawiło jak można się wbić w tak obcisłą kreację.
 
wiernykibic
wiernykibic - 2008-09-28 16:44
Wszystko wielkie w tym mieście - domy, plaża....Jakieś takie inne.
 
 
gilberta
Ania T
zwiedziła 2.5% świata (5 państw)
Zasoby: 100 wpisów100 410 komentarzy410 726 zdjęć726 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
14.07.2008 - 15.11.2008