Dzisiaj trzeba bylo postanowic jaka droge wybrac do Yellowstone. Skonczyla mi sie doklada mapa - mam tylko mape Kalifornii, wiec musialam sobie poradzic jedynie za pomoca katalogu z kampingami KOA, ktory dostalam na moim pierwszym kempingu oraz krotkiej kilkustronicowej informacji w przewodniku. Troche p[rzestraszyla mnie droga nr 20, ktora wskazal mi moj GPS, bo przebiega przez duze biale miejsce na mapie - pewnie jakas pustynia, wiec wybralam droge do Bend, a nastepnie droge nr 26, ktora wiedzie przez ponoc ciekawe Fossil Bedsy (gorki, w ktorych znajdowane sa skamienialosci).
Najpierw dojechalam do Bend i odwiedzilam biblioteke, aby do Was napisac realcje i kupic slawny bilet do Limy. Oczywiscie nie wiedzialam, ze dostep jest tylko godzinny, i musialm prosic o jeszcze. Ale ten urok osobisty... :) Niestety z tym biletem znowu sie nie udalo, bo nba amerykanskich stronach do bookowania biletow nie moglam wybrac, ze mieszkam w Polsce! Wkurzylo mnie to niezle i teraz bede bookowac przez aero.pl. Chce w koncu miec ten nieszczesny bilet!
Troche wkurzona i glodna ruszylam w dalsza droge. Przystanek w wloskiej knajpce na pysznych pierozkach z grillowanym kurczakiem i mozarella poprawil mi humor.
Ruszylam dalej na wschod. Robilo sie coraz pozniej, a ja ciagle jade przez oregonskie krajobrazy. Najpierw byly zielone lasy, ktore zamienily sie w wyjalowione pagorki z malenkimi drzewkami. Nie wiem czemu wymyslilam sobie, ze zatrzyamam sie w malenkiej wiosce Mitchell. Od razu zauwazylam malutki hotelik Oregon Hotel. Zapytalam czy maja wolne pokoje - i byly po 62 USD za noc. Poszlam obejrzec pokoje i moim oczom ukazaly sie urokliwie umeblowane pokoiki w stylu poczatku ubieglego wieku. Okazalo sie, ze jest to historyczny hotel polozony na dawnym szlaku farmerow podazajacych do ziemi obiecanej na zachod Oregonu.
I tak spedzilam noc w wygodnym lozeczku poprzedzona kapiela w ogromnej wannie. Szkoda mi bylo zasypiac, gdyz chcialam sie delektowac tym luksusem.