Hej :)
Zyje jeszcze, choc nie bylo ode mnie slychu przez ladne 3 dni. Bylam na prowincji bezinternetowej. Ale podroze ksztalca i dowiedzialam sie, ze bezplatny niograniczony dostep do internetu jest w bibliotekach publicznych. Dojechalam wiec do cywilizacji, znalazlam biblioteke i oto relacja z minionych kilku dni.
Tego dnia pozwolilam sobie na dluzsze lenistow. Wiedzialam, ze przede mna dluga droda na wybrzeze do Redwood National Park - zobaczyc las z najwyzszymi drzewami na swieci oraz jego dzikich mieszkanow.
Jechalam droga nr 299 na zachod. Na mapie byla ona zaznaczona zielona obwodka - co oznacza trasa widokowa. Ja zamiast widokow wieksza czesc widzialam tylko bialy dym. Wystraszylam sie, ze gdzies plona lasy i trzeba sie zaraz ewakuowac. Dojechalam wiec do najblizszego parkingu, gdzie mozna bylo cos zjesc i zrobic zakupy. Ludzie jakby nigdy nic wlasnie to robili. Ja natomiast udalam sie do strazakow, ktorzy tez sie zatrzymali na tym parkingu. Od nich dowiedzialam sie, ze pozary lasow to zupelna normalnosc o tej porze roku i ze nie slyszeli aby ktoras z drog byla nieprzejezdna. Skoro tak, to z dusza na ramieniu ale pojechalam dalej. Po drodze widzialam na wzgorzach ogniska pozarow, a rzeczka w klebach dymu turysci robili sobie rafting. No coz... Ucieszylam sie, gdy dojechalam do miejsca, gdzie moglam znowu ogladac slonce.
W koncu wyjechalam na autostrade 101 w kierunku polnocnym i zobaczylam ocean! Zatrzymala sie na parkingu i pstryknelam troche zdjec. Na plazy tablica z ostrzezeniem, o groznych falach na tej plazy, ktore kazdego roku zbieraja smiertelne zniwo. Znowu poczulam troche grozy...
W koncu dotarlam do Redwoods. Byl juz wieczor i wielkie drzewa tuz przy drodze budzily resped i tworzyly dalszy straszny klimacik. Wyczytalam w przewodniku, ze w lesie mozna spotkac wielkie jelenie Roosvelta. Patrze na pobocze - a tu stoi jeden z nich i patrzy sie wymownie na moje auto. Jakos nie przyszlo mi do glowy aby zrobic zdjecie temu wielkiemu "elkowi".
Ucieszylam sie jak dotarlam na kemping w parku narodowym. Dostalam ogromne poletko z udogodnieniami dla niepelnosprawnych! A tak przy okazji to placac tu za jedno miejsce "tent site" moze sie na nim rozbic do 3 namiotow i 6 ludzikow. Ja natomiast mam takie wielkie poletko zawsze na wylacznosc. No i tu pierwsza skucha - bo pozrywaly mi sie gumki w moich teleskopowych kijkach od namiotu. No i musialam isc po pomoc do sasiadow, ktorzy uzyczyli mi tasmy klejacej. Teraz rozbijanie i skladanie namiotu zajmuje troche wiecej czasu, ale dziala. A integracja z sasiadujaca obok amerykanska rodzinka zaowocowala zaproszeniem na grillowa kolacje. Czy ktos z was jadl kiedys grillowanego kurczaka z chipsami z torebki oraz slodkimi owocami z puszki? Ja to przezylam.